niedziela, 6 kwietnia 2014

Byłem w Damaszku i założyli mi prąd.

-Idziemy czy nie ?
-No kurde , to jest twój wybór, ja znając życie zmarznę.
-Oj to ubierzesz się ciepło i będzie dobrze , ile można w domu siedzieć?-powiedział Patryk do swojej dziewczyny. Julia od dawna nigdzie z nim nie wyszła , a teraz mieli szansę się wyrwać , gdziekolwiek.
-Dobra. A mogę chociaż zjeść obiad? 
-W suwaj błyskawicznie , ja zaliczam łazienkę ,ubieram się i wychodzimy. -zadecydował chłopak.
Nie minęło pieć minut a oni już byli za blokiem dziewczyny i palili papierosa.  Był ich to nawyk , podobny do składania ofiary bogom w zamian za spokojną podróż , szybkie złapanie "okazji" i udany wieczór z Nimi. 
Gdy żar z płatnej trucizny upad na ziemię , a ostatnie kłębuszki nikotynowego dymu ulotniły się do atmosfery ruszyli w stronę przystanku autobusowego - miejsca na tyle dobrego aby zachęcić kierowców do zatrzymywania się.
-Pattttt zobaczysz nikt się nam nie zatrzyma ... pada śnieg , jest późno i w ogóle...
-Cicho, damy rade zobaczysz o 18 będziemy już w Tczewie ...
-yhy... już raz tak mówiłeś .... zaraz będę zaraz będę a dziesięć godzin łapałeś stopa !! 
-To był wyjątek tak? miałem ze sobą zbędny bagaż który odstraszał kierowców....
-Dobra jak już się uparłeś to nie gadaj tylko łap..- "zawsze ma jakieś wytłumaczenie... Ale i też zawsze sobie radzi... Gdyby nie on to... "
- Wsiadamy! -wyrwał Julkę z przemyśleń głos chłopaka który mało co nie posiadał się z radości na widok samochodu który zatrzymał się jakieś pięć metrów od nich..-dzień dobry , można? Jedzie pani może do Tczewa? 
-Niestety nie , tylko do Demlina. Ale zawsze macie bliżej. -Odpowiedziała Kobieta w średnim wieku.
-No spoko. Nam pasuje.-zamruczała Julka zapinając pas i siadając wygodnie na siedzeniu.
Droga była na tyle krótka że zdążyli zamienić zaledwie kilka zdań. Pat doszedł do wniosku że z ludźmi słuchającymi transu i techno nie ma sensu rozmawiać bo zachowują się jak katolicy broniący krzyża. Niby to bez  sensu niby nie ma racji a wydzierać się i kłócić będzie.
   Gdy grzecznie się pożegnali , wyszli z samochodu zaczęli na nowo swój rytuał  Papieros i dawaj z łapaniem stopa. Patryk kilka krotne się zastanawiał co będzie jak jego rozwijający się rak się w pełni naje. Może eksploduje?  Albo może to jest tak parszywa istota że nigdy nie ma dość... Ale to w sumie przykre , nigdy nie móc się najeść. Nie mieć apetytu i chodzić głodnym ... no nie za wesoło ma w każdym razie. 
  Po chwili znudziło im się trzymanie rąk na wysokości żeber , dlatego też zaczęli skakać , składać ręce w błagalnych gestach , mówić pod nosem itd... Te triki i tym razem przyniosły zamierzony cel. Zatrzymał im się czerwony golf dwójka. W środku dwóch facetów , którzy wydawali się mocno podchmieleni i poinformowali parę że mogą ich powieść jedynie do Swarożyna , gdyż najzwyczajniej w świecie dalej nie jadą. Gdy wszyscy usadowili się na powrót na swoich miejscach(golf bowiem miał tylko parę drzwi) Zaczęło się : 
1.-Nie jest pani w ciąży nie?  Bo po tych dziurach to bym mógł jeszcze jakaś aborcja zrobić i do więzienia iść. 
2. Ty kiedy ty jedziesz Stach? Toć młode jeszcze pomyślą że je do jakiego lasu wieziesz czy na inna żwirownia. 
3.My przez damaszek Jedzim? To to jakaś stolica w Izraelu czy Sudanie ? A w Syrii, widzisz jaki ja światowy chłop żem jest.
4. Wyszlim na tym jak Zabłocki na mydle, no albo jego tata. 
5.Pozwoliłem kiedyś wejść sobie na łeb wiesz? Tera mam dwie kobiety .. jedna chce kasy a druga tylko wrzeszczy....
Takimi i innymi stwierdzeniami raczyli Ci panowie autostopowiczów, którzy rozbawieni ich słowami tylko przytakiwali , śledząc krajobraz który zostawiali za plecami. 
 Jednak podróż w tak zacnym towarzystwie była by zbyt piękna  aby mogła trwać wiecznie. W Swarożynie na przystanku autobusowym nie daleko autostrady A1 Julka i Patryk na nowo zaczęli łapać stopa. 
 Tym razem ślepy los okazał się dobry , i nagrody złożone w postaci kilku papierosów małej ilości ognia i gazu przyniosły rezultat! Zatrzymał im się starszy siwi , lecz dobrze trzymający się facet. Dowiedzieli się że ma około 76 , pierwszy telewizor miał w 68  ...ale oglądał już telewizje czarno-białą  w roku 60. Powiedział im też że nie znosi kina, bo za 15 zł to może spać sobie w domu... Droga mijała .. rozmowy trwały... gdy nagle staruszek przyśpieszył. Patryk nie wiedział co się dzieje i odruchowa złapał swoją ukochaną za rękę. Samochód którym jechali wpadł w poślizg .. niestety kierowca nie opanował go i uderzyli w drzewo. 
Para na kilka tygodni trafiła do szpitala. Dziadkowi nic się nie stało. Najważniejsze jest to że gdy kilkanaście lat później Patryk poproszony o opowiedzenie tej historii powiedział tylko "Nigdy nie wybiorę Się do Damaszka , jak zakładają prąd - wolę sobie pospać w domu , za darmo." I to zdanie wszystkim wystarczyło aby wybuchnąć gromkim śmiechem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz