Bartek tuż po otwarciu oczu przypomniał sobie cały wczorajszy wieczór. Stał się ofiarą kaca mordercy. Najchętniej nie ruszał by się z namiotu tyle że już słyszał nawoływanie kolegów aby wstawał bo czas świętować pierwszy dzień najpiękniejszego festiwalu świata. Niechętnie wygramolił się na zewnątrz , światło dzienne oślepiło go w pewnym momencie na tyle że nie wiedział co się z nim dzieje. Gdy doszedł do siebie trzymał w ręku grubego skręta.
-Masz ziomek. Najlepsze lekarstwo na kaca. –Powiedział do niego Sroka Jeden z przyjaciół poznanych na miejscu
-Nie mam Kaca stary. Po prostu troszeczkę boli mnie głowo i tyle.-odpowiedział naburmuszony Bartek. Wiedział że nie może pokazać kolegom swojej słabości . Co innego gdyby był tu tylko Sroka. On potrafił zrozumieć człowieka.
-Ta nie masz kaca mówisz? To dlaczego ubrałeś bluzkę nie tak jak trzeba? –Krzykną do niego Homer.
-Dajcie chłopakowi spokój. A ty Homer nie pamiętasz jak wczoraj wzięło cię na wymioty i trzeba było pozbyć się Pinokia? –Zaoponował Kamil.
-Oj dałbyś już spokój Sroka.-odpowiedział Homer.
Pinokio w zasadzie był to kawał drewna który nie przysłużył się w budowaniu obozowiska , dlatego tez uzyskał takie zaszczytne imię.
-Dobra ludzie ja lecę pod krany. Muszę zmyć z siebie tą cholerną noc.- powiedział Bartek ruszając w stronę namiotu aby wyjąć ręcznik i żel pod prysznic.-Idzie ktoś ze mną? –Odpowiedziała mu cisza dlatego ruszył w stronę kranów.
Idąc rozmyślał o tym że już dziś rozpoczną się pierwsze koncert. Sam czekał na ostatni dzień. Sabaton . Już raz przez głupotę nie poszedł na ich koncert , tym razem jednak będzie inaczej .
-Sorry wiesz może gdzie są krany- spytała go rudo włosa dziewczyna która perfidnie przerwała mu rozmyślania.
-Ta. Cały czas prosto. I w prawo.-Powiedział na odczepnego Bartek.
-Nie chciałbyś mnie zaprowadzić?
-Jakoś nie bardzo mam ochotę.
-Trudno. –Powiedziała dziewczyna odchodząc.
Nie chciał sprawić jej przykrości. Po prostu nie ma tego ranka ochoty na rozmowę z kim kolwiek. Jego celem jest spłukać się lodowatą wodą i powrócić do świata żywych .
Do kranów miał spory kawałek ale jego oczy cieszyły się na widok wioski która już najwyraźniej zaczynała żyć. Idą przyglądał się ludziom który przyciągali uwagę swoim zachowaniem bądź ubiorem . Widział grubego faceta który miał tabliczkę „Zeus. Zbieramy na przywrócenie dawnej świetności” Kobietę która pozwalała się przytulać za 50gr. Paczkę chłopaków którzy chodzili z kubkiem żeby im dolać piwa. Drobnych złodziejaszków którzy kradli bransoletki woodstokowe.
-Stary po co idziesz dalej?
Słysząc znajomy głos Bartek spojrzał w kierunku z którego dochodził. Dopiero gdy rozejrzał się po okolicy spostrzegł że już trzydzieści metrów temu powinien skręcić.
-Dzięki Koniu . Gdybyś się tu nie pojawił, musiał bym pewnie spory kawał się cofnąć.
-E tam . Ja właśnie się umyłem także mykam do obozu. Tylko się nie zawierusz! Pamiętaj !
Mówiąc to ruszył w przeciwną stronę niż nasz bohater. „ach kochany koniu” pomyślał Bartek . I miał racje. Koniu potrafił poświęcić wszystko dla swoich przyjaciół. Nie raz już ratował kogoś z niezłych tarapatów pomimo tego że jest tu dopiero dwa dni.
-To jest to czego potrzebowałem! Achh zimna wodo nacieraj! –Mówił Bartek biorąc prysznic.
Gdy już się umył i zaczął trzeźwo myśleć stwierdził że jeszcze nic nie jadł tego dnia a jest już godzina trzynasta. „tak to właśnie jest na woodzie pierw skręt i piwo potem jedzenie” - pomyślał.
Gdy już dotarł do obozu wpadł tylko po portfel do namiotu i już chciał opuścić obozowisko gdy usłyszał wołanie Sroki:
-Ty , młody gdzie idziesz co? Ładnie to tak się wymigiwać i nawet z kolegą małego drinka nie wypić ?
-Sorry stary , ale padam z nóg .. jeszcze nic nie jadłem
-Na jedzenie przyjdzie pora potem ! Koniu podaj no koledze kubeczek i wlej wódki od serca no!
-Się robi!
-Nienawidzę was ,wiecie o tym? -powiedział Bartek odbierając kubek z wódką od kolegi.
-Pitolisz . To co panowie za dzisiejszy dzionek? –Powiedział Kamil poczym wypił całą zawartość swojego kubka.
Jak zwykle mieli wypić tylko po jednym kubeczku wódki , skończyło się na litrze wódki. Ani się obejrzeli a zegar wskazywał godzinę czternastą trzydzieści pięć. Za pół godziny oficjalnie rozpoczęcie Woodstocku ! Wszyscy zerwali się z podłogi ruszając w stronę namiotów. Za chwile zawołają dziewczyny aby stawiały im irokezy ,farbowały włosy , przebijały uszy. Lecz teraz każdy idzie ubrać się tak aby było im wygodnie gdy będą tańczyć pogo lub skakać w rytm muzyki ukochanych zespołów. Bartek ubierze jak zwykle swoje wytarte czarne rurki , czarną ćwiekowaną na ramionach romaneskie bluzę Sabatonu oraz swoje dwa pieszczochy. Gdy już przystroił się w swoje ulubione ciuchy wyszedł z namiotu by ubrać glany.
-Siemasz. Zrobić ci irokeza?- Bartek staną jak wryty. To ta sama dziewczyna którą spławił „rano” gdy szedł się myć .
-Cześć. Nie . Poradzę sobie jakoś. Ale dzięki za fatygę.
-Daj spokój Bartek! To naprawdę nic wielkiego.
-Umiesz to w ogóle robić? Moja włosy bez tapirowania nie będą stały.
-Tak , zobaczysz efekty . Zamykaj oczy i siedź cicho!
Nie wiadomo z jakiś przyczyn Bartek posłuchał rudej dziewczyny. Widać było że miała wprawę w tym co robiła. Po pięciu minutach jego czerwony irokez stał i żaden kosmyk włosów nie opadał .
-Dzięki wielkie . Tak właściwie skąd wiesz jak się nazywam ?
-Byłam tu wczoraj , ale najwidoczniej byłeś tak pijany że mnie nie pamiętasz. Spodobało mi się to co mówiłeś o nazistach.
-Tak? Jak pewnie już wiesz nienawidzę nazistów a ty wylatujesz tu z glanami które mają białe sznurowadła zawiązane w drabinkę?
- Po prostu pasują mi do martensów?
-I nie masz nic wspólnego ze skinheadami ?
-Nie obrażaj mnie.
-Dobra już dobra. Wyluzuj, tylko pytam tak ? Ałł…. –zawył z bólu Bartek gdy Ruda celowo pociągnęła go za włosy.
-Cienias.
-Dzięki za postawienie włosów , ile kasy Ci wiszę za to cudo ? – powiedział chłopak wyjmując portfel.
-Nic . Robiłam to bo chciałam żebyś wyglądał jak człowiek . Wybacz ale sam nie umiesz doprowadzić się do ładu- odpowiedziała z wyraźną satysfakcją w głosie.
- W takim razie zaszczycę cię swoim towarzystwem , jeśli tylko masz na to ochotę . I ..no tego.. możesz mi przypomnieć swoje imię ? Jakoś wypadło mi z głowy.
-Imiona są nie ważne. Mówią na mnie Gotka.
-A więc ,Gotko ruszajmy w wir koncertowania pogowania !
To powiedziawszy Bartek skierował się w stronę wyjścia z ich obozu. Kątem oka zauważył że dziewczyna idzie za nim. Jej twarz nie wyraża jakich kol wiek uczuć , nie cieszy się, nie jest też smutna.
Jedyne co robi to dokładnie przygląda się mu, bada każdy element jego ubioru , wyglądu.
W pewnym momencie zrównali się krokiem. Szli w milczeniu przez tłum ludzi którzy nie zwracali na nich żadnej uwagi. Tu-na Woodstocku - każdy wygląda inaczej a zarazem podobnie do każdej osoby którą mijał. Bartkowi podobało się to , nie lubił wokół swojej osoby robić szumu. Chciał mieć święty spokój. Po kilku minutach usłyszeli grający zespół. Nie rozpoznali na początku kto jest teraz na scenie , byli przekonani bowiem że zdążą jeszcze na uroczyste otwarcie tego festiwalu , jednak za późno wyszli z obozu i rozpoczęcie Wooda obejrzeć mogą sobie jedynie w telewizji.
-Słyszysz ?! To Analogs! – wykrzyknął chłopak.
-Lecimy tam . Rozumiesz. Musimy.Być.W.Pogo.Pod.Sceną.
- Dwa razy … - nie dokończył Bartek , gdyż zaczęli biec. Chwycili się za ręce aby nie zgubić się w śród tłumu. Biegli jak opętani, nie oglądali się na ludzi który potrącali , nie którzy próbowali ich szarpać do tyłu aby powiedzieć im co myślą o ich przedzieraniu się przez tłum . Jednak nic z tego nie wyszło., para biegła tak długo aż im oczom ukazał się scena. Byli tak blisko że mogli bez problemu wdrapać się na scenę.
-A teraz specjalnie dla Brudasów którzy wpadli na Woodstock zagramy o!Młodzież! ! ! - powiedział do publiczności Dominik "Harry"Pryzma wokalista kapeli.
W momencie gdy perkusista wybił rytm , gitarzyści uderzyli w wiosła tłum zaczął szaleć. Wszyscy skakali , machali rękoma nogami w rytm piosenki.
Nagle ktoś zaczął krzyczeć:
-Ściana śmierci ! Ściana Śmierci dla Harego! .Ściana !
Na te słowo wszyscy którzy byli w okolicach sceny rozstąpili się na dwa rzędy . Pech chciał że Gotka i Bartek znaleźli się idealnie naprzeciw siebie. Zanim to spostrzegli , nastąpiło już zamkniecie ściany , obie grupy natarły na siebie. Gotka poczuła że traci równowagę lecz w porą ktoś ą złapał. To był Bartek.
-Nie pozwolę Ci upaść Gotko . – wyszeptał jej do ucha.
-Jestem Julia, kochanie. A teraz chodźmy stąd. Myślę że chcesz zmienić mi moją ubłoconą bluzkę
Gdy wyszli już z tłumu Bartek powiedział:
-Prowadź do swojego namiotu.
-Oczywiście. Widzisz, ja zawsze dostaję to czego chce.
-To znaczy ?
-Wczoraj założyłeś się ze mną że nie będę wstanie cię uwieść …
-Różne głupoty mówię gdy jestem pijany – przerwał jej chłopak delikatnie całując ją w usta. –Pamiętam cię doskonale z wczoraj, jednak bałem się że twoje wczorajsze „kocham cię” było złudzeniem.
Tekst dedykuje Brudasom z Tczewa Przepraszam za białe pole w pewnym miejscu tekstu .Nie Umiem tego zmienic :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz