środa, 7 maja 2014

Świat pięknie wiruje

Wstaje rano , ogarniam się. Zaścielam łóżko . Idę jeść . Obiecuje sobie, że ten dzień przesiedzę w domu.
Podchodzę do kanapy, siadam . Patrzę tempo w jakieś tandetne reklamy w telewizorze . Dostaje esemesa.
Nie chce podnosić telefonu, wiem że od tego wszystko się zacznie. Idę do góry. Siadam przy komputerze. Włączam Facebooka, po kilku minutach dostaje wiadomość "przyjedziesz do mnie? mam ochotę na wirowanie" Odpisuje " Będę jak złapie stopa"  . Bez pośpiechu stawiam sobie włosy. Ubieram glany, pakuje skórę, zawiązuje arafatkę.  Wychodzę z domu. Odpalam papierosa. Idę na Berlinkę dzielącą Tczew z Pelplinem .Wystawiam rękę . Mija mnie jeden samochód , drugi ,kolejny. W końcu zatrzymuję się jakiś dziadek . Pytam tylko czy jedzie do Tczewa , on potakuje. Jedziemy dwadzieścia minut w pięknej ciszy. Wysiadam przy samych granicach miasta , które dało mi tyle pięknych wspomnień.  Jestem tu mówiony jeszcze z jedną osobą.  Ona ma to co ja chcę. Ma tego dużo. Idzie. Prosta wymiana bez słów. Ja podaję banknoty stu złotowe on małe pigułeczki. Żegnamy się kiwnięciem głowy. On odchodzi, ja biorę magiczną pigułkę Morfeusza i przenoszę się do mojego ukochanego Matrixa. Po kilku chwilach , czas zwalnia nie bezpiecznie a ja czuję się jak Neo unikający zagrożenia. Uciekający przed kulami. Jest mi niezwykle dobrze. Dziś nie miało tak być. Miałem być w domu. Ale co z tego? Nie będę żałował bo czasu już nie cofnę.
Nawet nie wiem kiedy docieram pod blog osoby dla której tu przyjechałem. Wychodzi. Przytulamy się. Kochana siostra. Palimy. Cieszymy się. Opowiadamy jak miną nam wczorajszy dzień. Śmiejemy się. Lubię to . Naprawdę . To jest pozbawione jakiegokolwiek sensu ale ONA nie spyta się mnie po co to robiłeś? albo: Przestań , tak robić to jest złe!  Ona spojrzy się na mnie tym swoim wzrokiem pełnym politowania. A ja wtedy mówię. "to ty podałaś mi pierwsza ,odpowiedni haj. Teraz się nie czepiaj" I dalej się śmiejemy. Wpadam na pomysł żebyśmy gdzieś pojechali. Wprawdzie mamy do kogo.  I znowu to samo: łapie stopa, gadka  ludźmi. Po drodze zażywam jeszcze kilka pigułek. Jestem już w niebie. Rozmawiam z kierowcą o punk rocku. O Sex Pistols, o jakimś Punku nożowniku ...hmm chyba o Wydrze. Wysiadam w małej  miejscowości . Dzwoni do mnie kumpela . Mówi mi którędy mamy iść. Nie jestem wstanie chodzić. Ja latam. Widzę białe duże ptaki , ogromną żółta kulę, to samą jaką wyrzucał Songo Ku w przeciwników. Cofam do tyłu ręce , kieruje je złożone w odpowiedni sposób w okolice żeber.  Wrzeszczę "kamehameaaaaaaaaaa" i wystrzeliwuje pocisk gdzieś w  pola. Zaczynam tańczyć , latać , lewitować, przenikać przez ściany , ale dopiero po chwili uświadamiam sobie że to wszystko dzieje się w mojej głowie, a sam stoję jak wryty. Ciało nie słucha już poleceń mózgu. Ono wie że mózg jest dla niego nie bezpieczeństwem. Niebiesko włosa dziewczyna woła mnie przez okno. Najwyraźniej to tu mieliśmy dotrzeć. Wyskakuje nagle z domu tulimy się do siebie. Po dłuższej chwili uświadamiam się że to moja znajoma . Idziemy do niej do pokoju. Tam jest Ruda.  Zaczynamy gadać , śmiać się, dostajemy ciasto z bananami , wpadam na genialny pomysł zrobienia placka z haszem. Nie ma tylko jednego składnika- haszu. Gadamy o ziole . Dostaje małą daf kię do pokruszenia. Robię miszung, nabijam lufki palimy śmiejemy się, rozkminiamy. Nagle Mówię :
"Co jeśli bóg jest Marihuaną a my źle spożywam hostię ? " Zaczynam dyskutować na ten temat. Dochodzimy do wniosku że tak nie może być , bo było by to  zbyt piękne. Oglądamy jakiś mój filmik. Dziewczyny mówią że zostanę gwiazdą internetu . :  ) . Po jakimś wychodzi z naszej pięknej , małej hasz komory. Wracam do domu. Taki sobie, mały ,  biedny, uśmiechnięty. Świat dalej mi pięknie wiruję, a ja wole go , gdy patrzę na niego przez swoje różowe okulary.  Nie chcę zła ani dobra. Nie chcę widzieć  ani czuć. Ja chcę wolnym być . Ja chcę żyć!



http://www.youtube.com/watch?NR=1&v=JvxG3zl_WhU&feature=endscreen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz